Bez żadnych metafor, aluzji, Bergman ukazał bezpośrednio zło w czystej postaci, jakby chciał uporządkować własną wizję świata, wizję tego, czym jest i czym nie jest dobro.
No, trochę "żaluzji" chyba jednak jest, np. w scenie ablucji dokonywanej przez Tore.
Ale fakt, jako film Bergmana jest dziwny, dziwnie prosty. Dlatego też za pierwszym razem mnie zawiódł ostro. Dzis jednak obejrzałem po raz drugi i... rewelacja!
Fakt, film mało naszpikowany metaforami jak na Bergmana, ale chocby źródło może byc różnie interpretowane. Mamy też delikatne aluzje w postaci np. kruka (symbol pogaństwa, zapowiada nadchodzącą śmierć) czy ropuchy (zwierzę czarownic, grzech pożądliwości).